Właściwie to jest to solidna ekranizacja. Problem jest po prostu taki, że takich powstało już całkiem sporo i to znacznie wcześniej. Nawet jeśli porównując "Psa Baskerville'ów" z innymi ekranizacjami stricte telewizyjnymi, to ta wersja nie umywa się do tej brytyjskiej starszej o 12 lat.

Zabrakło jakiejś wartości dodanej. Jasne, to wszystko jest dobrze przeniesione z papieru na ekran, ale brak czegoś extra. Dlatego nie zdziwi się jeśli tych zaznajomionych z powieścią ten film po prostu znudzi. Mnie nie znudził, seans był bardzo przyjemny. Film mimo braków budżetowych, które zdecydowanie czuć, zdecydowanie ma swój klimat. Niektóre znacznie droższe ekranizacje kinowe nie potrafiły tak dobrze ukazać tych brytyjskich mokradeł. Mgła robi robotę, a tytułowa bestia (no, może nie do końca tytułowa) choć uroczo kiczowata - sprawdza się świetnie. Nawet muzycznie film ma swoje argumenty.

Aktorzy grają porządnie i niemal każda rola jest wierna oryginałowi. Trochę jednak denerwowała pewna maniera w grze aktora Matta Frewera grającego Sherlocka. Jednak nikt nie przebije niezastąpionego duetu Brett - Hardwicke.